Maj to upragniony miesiąc dla całej rzeszy spinningistów. Bardzo wielu łowców uważa ten miesiąc za termin rozpoczęcia sezonu na drapieżniki. Oczywiście tak nie jest, bo już od początku roku na spinning, można łowić inne gatunki ryb, jak np. pstrągi, trocie, czy klenie. Aczkolwiek w maju, wielu spinningistów dopiero zaczyna łowić i zdecydowana większość wybiera się na poszukiwania szczupaków. Jednak jest pewna grupa spinningistów, która w maju nie myśli o niczym innym, jak o złowieniu pierwszego bolenia sezonu.
Sam należę do tej drugiej grupy, ponieważ w maju pływam po rzece głównie w poszukiwaniu tych pięknych ryb. Uganiam się także po brzegowych łowiskach, bo w przypadku chłodnej wiosny i np. podniesionej wody w rzece, stada drobnicy grupują się blisko brzegu. Wówczas oczywiście za drobnicą pojawiają się bolenie, więc pływanie po śródrzeczu nie zawsze przyniesie lepsze rezultaty.
Ciężko jest wytrzymać aż tyle miesięcy, w których nie można łowić boleni. Dlatego warto wykorzystać ten czas na przygotowania do otwarcia rapowego sezonu. A jak się do tego zabrać? Nie jest to wcale takie trudne, dla kogoś kto, na co dzień łowi bolenie. Ale początkującym może nie być wcale łatwo. Postaram się to nieco przybliżyć, bazując na swoich doświadczeniach i wiedzy moich przyjaciół łowiących sporo boleni w sezonie.
Co na początek? Na pewno warto zerknąć do swoich wędkarskich notatek z poprzednich sezonów. Wiem, że większość z was pewnie nie robi takich zapisków (ja też kiedyś nie robiłem), jednak zachęcam do tego. Właśnie w takich notatkach, dość często można znaleźć różne ciekawe informacje, które notabene sami zebraliśmy. Wiadomo też, że na łowiskach, na których najczęściej łowimy, zdobyta przez nas wiedza będzie praktycznie najcenniejsza. W takich notatkach znajdziemy zapisane np. terminy udanego połowu, godziny w których złowiliśmy rybę, opis pogody, stan wody w rzece, itd. Dopasowując to do odpowiednich warunków i danej miejscówki, na której udało nam się dobrze połowić żerujące bolenie, teoretycznie możemy zaplanować sobie wypady na poszczególne miejsca namierzone już w poprzednich sezonach. Przy odpowiednim stanie wody i optymalnej pogodzie, bolenie bardzo często pojawiają się w tych samych miejscach i potrafią odwiedzać je całymi latami. Poza tym, dzięki takim notatkom nie będziemy musieli, za każdym razem, na nowo „odkrywać” naszych boleniowych łowisk. W systematycznym łowieniu boleni pomocna jest znajomość warunków atmosferycznych, które powstały w dniu naszych udanych połowów. Wiadomo, że na żerowanie ryb ma wpływ zbyt wiele czynników, aby to wszystko przewidzieć. Jednak wiedza np. o kierunku wiatru, wysokości ciśnienia, czy stanie wody w rzece, to podstawy prowadzące do systematycznego łowienia boleni. W rozwiązaniu niektórych naszych problemów i zagadek właśnie mogą być pomocne nasze notatki z poprzednich sezonów. Moi niektórzy przyjaciele posunęli się jeszcze dalej i wykorzystują zimowy czas do przemierzania brzegów rzek (pod warunkiem, że na rzece nie ma kry) w poszukiwaniu nowych potencjalnych żerowisk boleni. To dobra droga i na pewno przynosi dodatkową wiedzę i to także może pomóc w wytypowaniu potencjalnych żerowisk.
Maj to początek boleniowego sezonu i zarazem jest to jeden z najlepszych miesięcy do udanych połowów tego gatunku. Dlaczego tak się uważa? Głównie z tego powodu, że jest to okres, w którym bolenie często grupują się w większe stada, atakując drobnicę w miejscach jej dużych skupisk. Ale nie tylko to powoduje, że jest to jeden z najlepszych okresów. W maju, jak w prawie żadnym innym późniejszym miesiącu, bolenie są często dużo łatwiejszą zdobyczą. Po prostu stają się mniej ostrożne i mniej płochliwe. Żwawo atakują swoje ofiary, a gdy są w tzw. „szale żerowym” to dość często są łatwe do złowienia. W maju stają się mniej czujne, a dobierając odpowiednią przynętę i technikę prowadzenia możemy oszukać nawet najbardziej cwanego bolenia.
Podstawą w łowieniu boleni jest dobra miejscówka. Oczywiście najlepsza jest taka, gdzie ryby grupują się w większe stada. Takich miejsc oczywiście nie ma dużo, ale znalezienie dobrego żerowiska z wieloma boleniami to klucz do sukcesów. Jak znajdzie się dobre miejsce to naprawdę można się nałowić w dość krótkim czasie. Najczęściej będą to średniej wielkości ryby, ale zawsze w tym okresie można liczyć na branie naprawdę okazowego bolenia. Są także miejsca, w których żerują tylko bolenie z podobnego rocznika. Znam kilka takich miejsc i nigdy nie widziałem tam ataków dużych boleni. Można tam złowić sporo rap jednego dnia, ale prawie nigdy nie będą to wymarzone okazy. Ponadto nie zawsze i nie na każdym odcinku rzeki można natrafić na zgrupowanie boleni. Wówczas trzeba sobie radzić i znaleźć miejsca, gdzie łowi się pojedyncze ryby.
Gdzie w ogóle szukać majowych boleni? Na rzekach bardziej dzikich (np. Narew, Bug) warto odwiedzić miejsca, w okolicach, których są wszelkiego rodzaju kamieniska lub fragmenty naturalnych raf. W takich miejscach tworzy się mnóstwo różnego rodzaju warkoczy. Warkocze powstają za przeszkodami w nurcie i tworzą granicę spokojnej wody i szybkiego nurtu. Jeżeli rafa jest rozległa to powstaje wiele takich warkoczy. Za przeszkodami w nurcie i w spowolnieniach wody, na granicy warkocza zbiera się drobnica. Czasem są to naprawdę duże stada drobnicy. Tam oczywiście pojawiają się bolenie. Na dzikich rzekach warto także szukać boleni w okolicach zalanych traw oraz krzewów i krzaków. W takich miejscach także grupuje się drobnica. Dzikie burty, a szczególnie takie, w okolicy, których znajdują się kamienie lub zwalone drzewa są też warte odwiedzenia. W takich miejscach także tworzą się warkocze, przyciągające stada żerującej drobnicy. Na dzikich rzekach możemy także znaleźć wszelkiego rodzaju naturalne przelewy lub przelewy powstałe na zniszczonych ostrogach. To także godne odwiedzenia miejsca, podczas majowych poszukiwań boleni.
W przypadku uregulowanych rzek, takich jak np. Wisła warto poszukać boleni przy dużych kamienistych główkach. Na majowe rapy, najlepsze są przelane główki oraz częściowo zniszczone przez działanie wody. Przy takich kamienistych, przelanych ostrogach tworzą się wiry, pełne wstecznych prądów oraz duże warkocze, utworzone na granicy połączenia szybkiego nurtu ze spokojną wodą. Przy takich główkach gromadzą się bolenie, które przypływają tam oczywiście za stadami drobnicy. W maju warto odwiedzić także wszelkiego rodzaju kamieniste opaski. Wiem, że najlepsze są świeżo usypane opaski. W takich miejscach szybko zbiera się drobnica, która przypływa tu na łatwy żer. Oczywiście ciężko jest trafić co roku na nowo powstałą opaskę, więc warto sprawdzić te, przy których jest dużo kamieni, przy których nurt działa na ułożone kamienie i rozsypuje je dookoła w wodzie. Opaski z dużym pasem faszyny i kamieni wchodzących daleko w kierunku wody są najczęściej najlepsze. W takich miejscach prawie zawsze zbiera się drobnica i przyciąga nie tylko bolenie, ale i innych drapieżców naszych rzek. Majowe wiślane bolenie zbierają się także na dużych rozległych rafach. Rafy te najczęściej nie są za głębokie, bo warunkiem pojawienia się tam boleni są duże ilości drobnicy, która siedzi pomiędzy kamieniami i w wielu warkoczach. Często na takich rapowych rafach pojawiają się także jazie i klenie.
Duże wiślane burty i przykosy to typowo jesienne łowiska, ale przy odpowiednich warunkach i odpowiednim stanie wody, można i tam trafić na naprawdę konkretne zgrupowania boleni.
Bolenie najczęściej żerują na stadach uklei. Czasem są to zgrupowania małych uklei, a czasami naprawdę dużych. Nie raz widziałem także bolenie żerujące na stadach krąpi oraz stadach niedużych jazi. Dlaczego o tym piszę? Bo tak naprawdę regularne łowienie boleni polega na jak najwierniejszym naśladowaniu ich zdobyczy. Jeżeli wiemy, że bolenie najczęściej żerują na rybach i jeżeli uda nam się podpatrzeć, co to za ryby to wówczas będzie nam łatwiej dobrać skuteczną przynętę. Jakie przynęty będą najskuteczniejsze na maj? Trudno jednoznacznie stwierdzić, bo nie da się z góry przewidzieć sposobu żerowania boleni. Jednak w maju łowi się najczęściej przypowierzchniowo żerujące bolenie, więc większość przynęt w naszym pudełku będzie miała za zadanie pracować blisko powierzchni wody. Jednak sprzęt, przynęty i techniki połowu boleni to temat na oddzielny artykuł.
Boleń to naprawdę wymagający i świetny przeciwnik. Przysparza wielu dodatkowych emocji, bo często żeruje przy powierzchni wody. Wówczas jego ataki są bardzo widowiskowe. Atakując drobnicę robi wiele szumu i wielokrotnie rozbryzguje wodę na boki. Głośne chlusty i wylatujące z wody ukleje to dość częsty widok. Samo obserwowanie ataków bolenia to coś ekscytującego, a jego branie powoduje przypływ dużych emocji. Taki przeciwnik wymaga odpowiedniego potraktowania. Zachęcam was do wypuszczania boleni. Przyczyńmy się do tego, aby zawsze było ich dużo w naszych rzekach.
Sebastian „rognis_oko” Kalkowski ‚2009
Zdjęcia: rognis_oko, Mateusz Kalkowski, Maciejowaty
Tekst ukazał się w skróconej wersji w magazynie Wiadomości Wędkarskie 05.2009