W listopadzie tego roku zorganizowaliśmy pierwszą wyprawę grupową na nasze sztandarowe jezioro szczupakowe – Jezioro Drużno. Wyprawa odbyła się w dniach 17-20.11.2009. Na wyprawę zgłosiło się 5 osób – Hubert, Marcin, Artur, Piotr i Jarek. Naszymi Gośćmi podczas trwania całej wyprawy opiekowali się nasi przewodnicy Arek Maćkiewicz i Mateusz Kalkowski. Chciałbym napisać kilka słów na temat tej wyprawy, tym bardziej, że ryby bardzo dobrze dopisały, a nasi Goście mieli niesamowitą frajdę, łowiąc w towarzystwie naszych przewodników.
Teraz w skrócie o przebiegu wyprawy. Wyprawa trwała 4 dni. Ekipa trafiła w trudne warunki na jeziorze, ponieważ przez wiejące od dłuższego czasu wiatry, woda w jeziorze cały czas wypływała przez Kanał Elbląski do Zalewu Wiślanego. Stan wody na Drużnie był bardzo niski, co zdecydowanie utrudniło połowy i lokalizację drapieżników. Mimo wszystko, nasi przewodnicy stanęli na wysokości zadania i znaleźli zgrupowania drapieżników. W sumie przez 4 dni złowiono około 80 szczupaków, z czego kilka było ponad 90 cm, a największą rybą był szczupak 98 cm. W trakcie 4 dni łowienia były 3 kontakty z rybami ponad metr, jednak w tym przypadku ryby postawiły na swoim i wygrały zmagania z wędkarzami. Ze swojej strony chciałbym jeszcze dodać, że podczas 4 dni łowienia, inne ekipy pływające po jeziorze prawie codzienne spływały o kiju lub miały słabe wyniki w porównaniu z wynikami naszych Gości i przewodników. To świadczy o klasie i dużej wiedzy naszych przewodników!
Oto kilka zdań na temat przebiegu wyprawy, które napisali nasi przewodnicy.
Mateusz Kalkowski
„Wyprawa na Drużno 17-20 listopad 2009. Pierwszego dnia w hotelu o godz. 7:00 rano miało miejsce spotkanie zapoznawcze. Przewodnicy Mateusz Kalkowski i Arkadiusz Maćkiewicz przedstawili się wszystkim. Wstępnie omówili sprawy organizacyjne. Goście zostali rozmieszczeni po pokojach. O godz. 8:00 byliśmy już w stanicy gotowi do wypłynięcia. Na wodę wyruszyły nasze trzy łodzie. W składzie: Mateusz-Hubert, Arek-Marcin, Artur-Piotr. Na wodzie omówiliśmy taktykę łowienia, przynęty oraz specyfikę łowiska. Pogoda pierwszego dnia była typowo szczupakowa. Niebo zachmurzone, przelotny deszcz oraz niewielki wiatr. Szybko okazało się, że warunki łowienia nie będą łatwe. Niski stan wody oraz duża przejrzystość wody spowodowała, że ryby zeszły do najgłębszych miejsc. Ryby brały okresowo, nie przez cały dzień. Najlepsze brania były około godz. 12-13. Złapaliśmy kilkanaście ryb. Arek złapał największą 91 cm. Po łowieniu spotkaliśmy się na obiado-kolacji. Przy dobrym jedzeniu omawialiśmy pierwszy dzień. Czekaliśmy na 5 gościa Jarka. Drugi dzień okazał się najlepszy z całej wyprawy. Było dużo słońca oraz wiatr, przy którym osiągaliśmy idealne tempo dryfu. Ryby brały przez cały dzień. Brania były bardzo efektowne i agresywne. Złapaliśmy kilkadziesiąt ryb. Padły dwie życiówki: Artur 96 cm, Hubert 83 cm. Arek złapał szczupaka mierzącego 94 cm. Najwięcej ryb złapała łódka Mateusza i Artura 17 ryb, w przedziale od 60 cm do 96 cm!!! Każdego dnia Goście pływali z innym przewodnikiem. Wieczór ekipa spędziła we wspaniałej atmosferze wędkarskich opowieści. Trzeciego dnia warunki łowienia zmieniły się o 180 stopni. Wiatr z poprzedniego dnia zmącił wodę. Teraz wiedza oraz doświadczenie przewodników było kluczem do sukcesu. Ważne było wytypowanie odpowiedniego miejsca, gdzie szczupaki grupowały się. Ryb nie było juz tak dużo jak dnia poprzedniego. Największa ryba tego dnia mierzyła 98 cm. Czwarty dzień łowienia. Woda znacznie opadła w porównaniu z poprzednimi dniami. Ryby było ciężko zlokalizować. Tego dnia ekipa złapała najmniej ryb. Dodatkowo brania były anemiczne. Najwięsza ryba miała ponad 80 cm. Przewodnikowi Mateuszowi spora ponad metrowa ryba odprowadziła wobler do łódki. Wszyscy nasi goście byli bardzo zadowoleni z wyjazdu. Złapaliśmy razem około 80 ryb, największa 98 cm. Zapraszamy na kolejne wyprawy! Mateusz Kalkowski.”
Arkadiusz Maćkiewicz
„Pierwsza wyprawa grupowa na Drużno za nami. Niski stan wody na jeziorze spowodowany południowymi wiatrami, które „wywiały” jej znaczną część do Zalewu Wiślanego nie nastrajał zbyt optymistycznie. Jednak pomimo nienajlepszych warunków, spowodowanych również silnym wiatrem, który zmącił nieco wodę podczas trzeciego dnia, wyniki należy uznać za zadowalające – przede wszystkim z racji tego, iż dwoje z Klientów ustanowiło swoje rekordy życiowe w szczupaku 83 i 96 cm. Na mojej łodzi większość ryb złowiona została na przynęty gumowe (rippery) oraz woblery (Salmo Skinner). Kilka sztuk skusiło się na blachy i to zarówno wahadłówki jak i obrotówki. Na jednostce Mateusza królowały duże, lekkie obrotówki i jerki. Członkowie wyprawy okazali się wspaniałymi ludźmi. Organizacja imprezy dla takich wędkarzy to prawdziwa przyjemność. Arkadiusz Maćkiewicz.”
Dla naszej firmy, oczywiście najbardziej liczy się zadowolenie naszych Gości. Z treści maili, które otrzymaliśmy od uczestników wyprawy, wynika, że wyprawa bardzo się udała i każdy z uczestników jest usatysfakcjonowany! Poniżej treść rekomendacji, które dostaliśmy od naszych Gości.
„Dzień dobry Panie Sebastianie. Chciałbym podzielić się kilkoma impresjami na temat wyjazdu nad Drużno. Poza bardzo pozytywnymi uwagami na temat organizacji wyprawy, należy dodać fantastyczną atmosferę oraz profesjonalizm przewodników Mateusza i Arka. Przyznam, że przed wyprawą nie sądziłem, że w Polsce można jeszcze tak obficie łowić szczupaki. Zapewne bez udziału Mateusza i Arka nasze wyniki byłyby zdecydowanie gorsze. Przewodnicy dali mi okazję poznać nowe techniki łowienia (jerki), ale też sposoby poszukiwania ryb na tak dużym akwenie. Wędkuję od ponad 30tu lat, a tu nowe doświadczenie i …zaskoczenie. Przyznam, że ze spokojnym sumieniem mogę polecić Państwa firmę kolegom wędkarzom, tym bardziej, że stosowana u Was zasada „złap i wypuść” pozwala na potencjalne spotkanie z tymi samymi rybami wielokrotnie. Mam nadzieję, że spotkamy się z Państwa Przewodnikami wielokrotnie w przyszłości na wspólnych łowach. Wielkie dzięki. Serdecznie pozdrawiam. Piotr Sz.”
„Hej Sebastian. Brak mi słów, wszystko było na wysokim poziomie. Bardzo dobrze, że mieliśmy 4 dni poświęcone na łowienie. Pierwszy dzień był dla mnie najcięższy, ponieważ musiałem się dopasować do warunków panujących na jeziorze: niski stan wody, bardzo bujna roślinność. Dzięki radom przewodników(Mateusza i Arka) mogłem przełamać swoje przyzwyczajenia. Dzięki temu złapałem życiowego szczupaka 83 cm. Trzymałem się dewizy Mateusza „konsekwencja”. Jeśli chodzi o przynęty, łowiłem głównie na duże wirówki, rippery. Na jerki nic nie udało mi się złowić. Na zestaw castingowy łowiłem pierwszy raz w życiu, bardzo szybko połkąłem tę technikę. W sumie złowiłem kilka szczupaków wymiarowych, kilka szczupaków spięło mi się w fazie holu. Żałuje, że nie wyciągnąłem życiowego okonia, spiął mi się gdy chciałem go podebrać, miał około 45-50 cm (piękny duży garbus). Moje straty poniesione podczas łowienia to 2 złamane wędki. Atmosfera wyjazdu była niesamowita, rzadko taką można doświadczyć. Stworzyliśmy ją my, osoby o różnych charakterach. Pozdrawiam. Hubert M.”
„Witaj Sebastian. …w kilku słowach… Jako ostatni maruder nie miałem większych okazji do zrobienia sobie zdjęcia z wielką rybą. Po prostu zaniżałem średnią, lecz dzięki Mateuszowi i Arkowi i tak była ona rewelacyjna. Wyjazd jednym słowem super, w pełni świadomie mogę polecić Waszą firmę. Przewodnicy w osobie Mateusza i Arka super, łowisko jedyne w swoim stylu dostarczało sporo adrenaliny. Czekam na kolejne wyjazdy w równie ciekawe miejsca. Pozdrawiam i czekam na jeszcze. Marcin.”
„Od dawna chciałem powędkować na słynnym jeziorze Drużno. Wiele słyszałem o jego walorach wędkarskich i o jego wielkich szczupakach zamieszkujących ten zbiornik. Okazja nadarzyła się w połowie listopada, gdyż mogłem uczestniczyć w wyprawie grupowej organizowanej przez firmę przewodników wędkarskich. Przewodnikami bylo Arkadiusz Maćkiewicz i Mateusz Kalkowski. Na wodzie spędziliśmy 4 dni dość dokładnie obławiając wskazane przez naszych przewodników miejsca. Nie mam wątpliwości, że są to doskonałe miejsca na szczupaki i to każdej wielkości. Złowiliśmy wiele grubych drapieżników, w tym sztuki powyżej 90 cm. Bez wątpienia wyprawę uważam za bardzo udaną. Arkadiusz i Mateusz, jako przewodnicy sprawdzili się znakomicie. Każdemu mogę z czystym sumieniem polecić ich usługi. Bez wątpienia znają jezioro bardzo dobrze, a dodatkowym atutem jest ich sympatyczne usposobienie oraz cenne wędkarskie uwagi, które chętnie przekazują na łowisku. Jarosław Sz.”
I jeszcze relacja z wyprawy, którą napisał dla nas jeden z naszych Gości.
„Sebastianie, poniżej moja relacja z wyprawy na Drużno 17-20.2009. Na wyprawę namówił mnie kolega Piotr. Doszedłem do wniosku, że jeżeli on znajdzie czas (co zazwyczaj graniczy z cudem), to wstyd byłoby, bym ja nie znalazł. Szczupaki łowię ponad 25 lat. Głównie na jeziorach, w tym jednym bardzo płytkim, stąd chęć porównania tych łowisk oraz metod i umiejętności. Jak wszycy, z którymi pływałem na Drużnie zauważyli pewnie, że preferuję obrotówki i wahadłówki. Wydawało mi się, że moje blachy są duże, ale to prawie mikroprzynęty przy tych używanych przez przewodników Mateusza, czy Arka. Z pewnoscią poszerzę swoją kolekcję o większe egzemplarze. Powoli przekonuję się do stosowania gum na płytkim akwenie i jerków. Drużno mnie nieco zaskoczyło. Nie wielkością, ale bardzo niskim stanem wody (niekorzystny wiatr wypychał ją do Zalewu Wiślanego) oraz wyskoką przejrzystością jeziora. Spodziewałem się wody mniej klarownej, ze względu na płytkośc tego akwenu i muliste dno. Ale na warunki atmosferyczne nikt nie ma wpływu, więc trzeba było dostosować się do zastanego stanu wody i okoliczności pogody (jak mówił Himilsbach). Łodzie, które mieliśmy do dyspozycji były wygodne i co ważne nie za duże, co pozwalało szybko się przemieszczać na silniku. Dzień pierwszy – z perspektywy całej wyprawy powiem szczerze, iż dałem nieco ciała. Składam to na karb faktu, że poznawałem dopiero tę wodę. Skupiłem sie na wahadłówkach, ale wydaje mi się, iż zbyt szybko odstawiłem obrotówki i jerki. Był to dzień niezłej pogody, dużej klarowności wody i jak dla mnie przyzwoitych efektów. Pływałem z Piotrem i sami rozpoznawaliśmy akwen. Najlepsze brania mieliśmy w dryfie, w okolicach toru wodnego, a właściwie w pasie 50-400 metrów od niego. Udało mi się wyciągnąć dwa niezłe kaczodziobe – 65 i 75 cm (na trzy brania), bardzo krępe i ładnie ubarwione. Za to Piotr miał cztery brania blisko łodzi i mogliśmy obserwować wspaniałe ataki w bardzo przezroczystej wodzie. Łowiliśmy na srebrną algę i gnoma. Myslę, że mając doświadczenia z całego wyjazdu mielibyśmy wynik dwucyfrowy na łódkę. Dzień drugi – pływałem z przewodnikiem Mateuszem. Muszę przyznać, że wie gdzie, jak i na co łowić na tym jeziorze. Woda była przejrzysta, pojawiło się wieksze falowanie – warunki idealne. Również obławialiśmy okolice toru wodnego, poruszając się w dryfie. Królowała srebrna obrotówka, u Mateusza mega duża, moja malutka. Trzeba powiedzieć, że wyniki były i na jedno i na drugie, ale odniosłem wrażenie, że przy większej kotwiczce u Mateusza mniej szczupaków spadało w trakcie holu. Dzień ten można opisać krótko – orgia brań – efektownych ataków na powierzchniowo prowadzone obrotówki, zazwyczaj nie dalej niż 15 m od łódki, z fontannami wody po zacięciu i wyskokami nad powierzchnię podczas holu. Myślę, że nie przesadzę, jeżeli stwierdzę, iż brań było około 40-50 na nas dwóch. Nie byłu napłynięcia i dryfu, bez brań i holu u każdego z nas, a zazwyczaj mieliśmy po minimum 2-3 brania na napłynięcie. Co prawda sporo ryb spadało, często przy samej łodzi, ale to chyba wynik łapania w zielsku i oblepionych nim kotwiczek, co nie sprzyjało pewnemu się ich wbijaniu, jak i celności ataków szczupłych, które waliły w przynety jeżeli tylko skrzydełko się kręciło. Uderzeły więc czesto w kępę zielska ciągnionego na kotwiczce. Ale tego dnia fakt, iż ponad połowa ryb się spinała blisko łódki nie miał znaczenia. Wiedzieliśmy, że za klika-kilkanaście lub góra kilkadziesiąt rzutów będzie następne walnięcie, następny odjazd, następna adrenalinka. Tego dnia złowiłem (wyjąłem) 7 szczupaków, w tym moją życiówkę 96 cm! Trochę zaskoczyła mnie w pierwszej fazie holu swoją biernością, ale wynikało to chyba z faktu, iż po zacięciu zbliżaliśmy się do niej w dryfie. Swój talent akrobatyczny pokazała dopiero przy łódce – trzy wyskoki i kilka odjazdów. Mateusz tego dnia złowił 10 sztuk, kilka ładnych się mu spię ło, w tym jeden, szacowany na ponad 100 cm. Raj – wędkarski raj. Dzień trzeci – w nocy nieźle wiało i pełni obaw o stan wody ruszyliśmy na jezioro. Niestety mocne falowanie poruszyło osady i woda bardzo zmętniała, co spowodowało prawie ustanie brań. Prawie robi dużą róznicę, według pewnej reklamy i tak było tym razem. Pływałem z przewodnikiem Arkiem Maćkiewiczem i Hubertem. Brań nie było przy torze wodnym i wszystkie łodzie rozpłynęły się w poszukiwani spokojniejszej i klarowniejszej wody. U miejscowych też nastroje kiepskie – zerowe wyniki. Ale okazało się, że byliśmy lepsi. Dopiero przy takiej pogodzie można docenić kunszt i znajomośc akwenu przez przewodników Arka i Mateusza. Na naszej łodzi udało mi się wymęczyć jednego sześćdziesiątaka na karlinkę, podobne efekty miał Hubert , tyle, że na gumę. Królem okazał się Arek – dwa , ale za to jeden największy szczupak całej wyprawy – 98 cm na kopyto. Pomimo ekstremalnie trudnych warunków – porywisty wiatr i zmętnienie wody – nie schodziliśmy z wody o kiju, a przewodnik Mateusz z Piotrem szperając po płyciznach i zatoczkach na zawietrznej stronie jeziora, gdzie woda była klarowna złapali chyba 7 sztuk. Nikt ze spływających z jeziora nie miał ryb – oczywiscie poza nami. Czapka z głowy i wielki szacunek Panowie! Na szczęście po poprzednim dniu byłem już wedkarzem chwilowo spełnionym i szczęśliwym, więc nie oczekiwałem już zbyt wiele. Dzień ostatni – pływałem na łodzi z Hubertem. Stan jeziora podobny do poprzedniego dnia, ale wiatr mniejszy. Nauczeni doświadczeniem szukaliśmy brań na płyciznach z klarowniejszą wodą i w osłoniętych zatokach – często na 40-50 cm wody. Równiez wyniki podobne do dnia poprzedniego – z dwóch brań udało mi sie wyciągnąć jednego. Hubert złapał też jednego i jeden około 80 cm spiął mu się przy łódce. Biorąc pod uwagę warunki to też był duży suces wynikający z wyśmienitej znajomości jeziora przez naszych przewodników oraz z cieżkiej pracy ze spiningiem, setek oddanych rzutów. co nie najlepiej zniósł mój kręgosłup. Reszta naszych łodzi też nie spływała na zero. Marcin dorwał jednego, Arek z Jarkiem 5 sztuk. Też duży wyczyn porównując wyniki z pozostałymi wedkarzami, którzy podobnie jak w dniu wczorajszym wracali głównie o kiju. Podsumowując muszę stwierdzić, że Drużno bywa kapryśnym akwenem, ale potrafi wynagrodzić 2-3 gorsze dni jednym, jakiego chyba nigdzie w Polsce nie powtórzymy. Wspaniałe ataki na powierzchniowo prowadzone przynęty, ekscytujące hole i wyskoki ryb. Bardzo duże znaczenie ma tu wiatr, który dyktuje warunki wodne oraz wiedza i znajomość łowiska. Stąd wielkie dzięki dla przewodników Mateusza i Arka, iż chcieli się tą wiedzą podzielić. Wyniki ogólnie wspaniałe – podło kilkadziesiąt (ponad 70) szczupaków, a to wszystko na siedmiu chłopa. Atmosfera wyjazdu wspaniala i w trakcie łowienia i po nim. Warunki zakwaterowania i hotel bardzo dobrze dobrany – łatwy do odnalezienie prze trasie i blisko łowiska. Dziękuję też reszcie uczestników za wspaniałą atmosferę. panowie łowy w waszym towarzystwie to był dla mnie zaszczyt i przyjemność. Życzę połamania kija na kolejnej wyprawie – oczywiście nie Hubertowi – on już plan wykonał. Jeszcze raz wielkie dzięki i mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy nad wodą. Pozdrawiam. Artur.”
Poniżej kilka zdjęć z wyprawy na Drużno.
Cała ekipa w komplecie.
Przemieszczając się na łowisku.
Obławianie łowiska.
Integracja na wodzie.
Integracja wieczorna.
W akcji.
Podbieranie ryb.
Wędkarskie trofea.
Nowa życiówka Huberta – 83 cm.
Artur z życiowym szczupakiem – 96 cm!
Największy szczupak wyprawy – 98 cm!
Oczywiście wszystkie ryby wróciły z powrotem do wody.
Czas kończyć…
Korzystając z okazji chciałbym podziękować wszystkim uczestnikom wyprawy. Cieszymy się, że jesteście zadowoleni z naszej oferty i z wiedzy naszych przewodników. Już teraz zapraszamy Was na kolejne wyprawy grupowe.
Sebastian „rognis_oko” Kalkowski
Zdjęcia: Mateusz Kalkowski, Arkadiusz Maćkiewicz, Hubert Mikulski