Kilka dni temu gościliśmy kolejnych Klientów na naszych szczupakowych łowiskach w Irlandii. Nasi Goście łowili 2 dni z przewodnikiem. Pogoda niestety nie sprzyjała połowom, ale i tak udało się połowić. Oto co napisał do nas przewodnik:
„Z Robertem i Arturem spotkałem się w Galway i razem pojechaliśmy na miejsce zakwaterowania. Po omówieniu spraw organizacyjnych, zostawiłem chłopaków, aby mogli odpoczać po trudach podróży. Spotkaliśmy się rano na śniadaniu, i zaraz po nim pojechaliśmy nad wodę. Niestety, warunki nie były za dobre- wzmagający się wiatr i ostre słońce. Jednak te warunki nie były jeszcze najgorsze. Po lunchu na wyspie, wiatr nabrał takiej sily, że o bezpiecznym wędkowaniu na otwartej wodzie nie było mowy. Mimo niesprzyjających warunków udało nam się skusić kilka niezłych szczupaków, a chłopaki nabrali wprawy w łowieniu na jerki. Ryby nie były jednak zbyt chętne do współpracy. Brania były delikatne, a sporo ryb po odprowadzeniu przynęty do łodzi nie decydowało sie ostatecznie na atak. Dwie duże ryby dały się pooglądaać pod samą łodzią- obie powyżej metra! Pod koniec dnia nieco się uspokoiło i pomiędzy wysepkami na spokojniejszej wodzie dołowiliśmy jeszcze kilka sztuk. Drugiego dnia, po „rozgrzewkowym” złowieniu trzech szczupaków, postanowiliśmy popływać za pstrągami. Niestety mieliśmy tylko jedno branie. Ryba spadła po około 10 sekundach, ale moc i dynamika brania bardzo zaskoczyła Gości. Niestety starczyło im sił na jeszcze jakieś 2 godzinki i popłynęliśmy na szczupaki. Pogoda również nas nie rozpieszczała- na przemian ulewy przy porywistym wietrze, przeplatane momentami pięknego słońca i czystego nieba. Mokliśmy i wysychaliśmy dobre kilka razy. W połowie dnia zrobiliśmy przerwę by posilić się kiełbaskami z ogniska. Dwa kolejne dni chłopaki pływali sami- dałem im mapkę z zaznaczonymi trasami. Niestety znów na przeszkodzie stanęła pogoda- wiatr uniemożliwiał wypłynięcie poza jedną zatokę, w której się wodowali. Udało im się złowić dwa szczupłe 85 i 99 cm oraz kilka nieco mniejszych ryb. Pozdrawiam. Tomek.”
Oczywiście napisał do nas także nasz Klient:
„Na wstępie pragnę podkreślić, że wytrawnymi spiningistami to my nie jesteśmy. Raczej dopiero uczymy się tej pięknej sztuki wędkarskiej. Co do samej wyprawy:
1. Rzeczywiście z pogodą nie było najlepiej. Każdego dnia było zupełnie inaczej: raz piękne słonko, za chwilę lało jak z cebra, raz pełna flauta na wodzie, zaraz taki wiatr, że głowę urywało. Kolejnego dnia naprzemienny deszcz i słońce. Kolejnego stały, silny wiatr z jednego kierunku przez cały czas.
2. Chyba nie była to pogoda sprzyjająca braniu ryb, nawet na najlepszym łowisku. Zresztą potwierdzali to liczni miejscowi pstrągarze, którzy od 2 tygodni byli bez ryby. Na tym tle nasze wyniki, po 2-3 szczupaki dziennie na osobę (ostatniego tylko po 1) nie były najgorsze, chociaż muszę przyznać, że spodziewaliśmy się prawdziwego Eldorado. Ale przecież nie urodził się jeszcze taki, kto zmusi ryby do brania (często było widać, jak wielki szczupak odprowadza przynętę do samej łódki i jeszcze bezczelnie przyglada się przez kilka sekund przynęcie zanurzonej w wodzie). Największy okaz złowił Robert. Niestety brakło 2 cm!!! do upragnionej metrówki, więc cygaro pozostało nienaruszone. Był to jednak największy okaz w naszej wędkarskiej karierze.
3. Jezioro oraz okolice to jedne z najpiękniejszych miejsc, w jakich byliśmy. Zapierajacy dech w piersiach zamek Ashford, 365 pięknych wysp, łososiowe rzeki, niesamowicie zielone łąki, piękne konie po nich biegające, to krajobrazy, o których nie da się szybko zapomnieć… Nie wspominając o pubach, smaku świeżego Guinnesa’a, czy wyborze singlowych whisky w pubie u Harry’ego… Cudowna atmosfera i niezwykły urok i chęć pomocy miejscowych ludzi i ta nigdzie niespotykana sympatia do Polaków.
4. Pod względem wędkarskim jezioro, na którym łowiliśmy jest bardzo TRUDNE. Mało jest miejscówek z roślinnością nad dnem, czy też typowych trzcinowisk, a kiedy uda się je namierzyć, to czasem trudno dobrze ustawić się na łowisku ze względu na wiatr. Trzeba ostrożnie pływać, ze względu na niezliczoną ilość głazów na dnie. Bez przewodnika, echosondy i kotwicy nie ma co się zapuszczać na początek.
5. Tomek zaopiekował się nami bez najmniejszego zarzutu. Od samego przyjazdu przejął nas na trasie, nakarmił, napoił, opiekował się na kwaterze. W czasie wspólnego pływania był naprawdę cały czas do naszej dyspozycji. Nawet ryby namawiał, jak tylko mógł, ale praw przyrody nie da się przeskoczyć. Codziennie organizował odpężający lunch na jednej z pięknych wysepek. Służył dobrą radą, nie tylko w kwestiach wędkarskich – dzięki niemu np. zjedliśmy najlepsze ostrygi świata!!! Również pomoc Tomka podczas naszego samodzielnego pływania była w porządku. Reasumując, nawet mimo tego, że Wulkan nieco pokrzyżował nam plany powrotu i mocno nadszarpnął i tak już kiepski nasz budżet, to jesteśmy z wyprawy zadowoleni. Trochę połowiliśmy, zwiedziliśmy piękne zakątki, zakosztowaliśmy klimatu irlandzkich pubów i uroków przyrody… Pewnie kiedyś tam wrócimy. Pozdrawiam serdecznie. Artur.”
ZAPRASZAMY na nasze irlandzkie łowiska!
(12.05.2010)
A few days ago we hosted another of our clients at pike fisheries in Ireland. Our guests fished two days with a guide. Unfortunately the weather was not good for fishing, but they managed to caught some pikes. A few words from our guide:
„We met with Robert and Arthur in Galway, and together we went to the place of accommodation. After discussing organizational matters, I left the boys, so they can rest after the journey. We met at breakfast in the morning, and immediately went over the water. Unfortunately, the conditions were not as good- big wind and harsh sun. However, these conditions were not the worst. After lunch on the island, the wind has gained such strength that it was not safe to fish on open water. Despite adverse conditions, we managed to caught some nice pikes. Fish were not too willing to cooperate. The baits were very gently. A lot of pikes attacked the lure near the boat. They managed to caught two pikes 85 and 99 cm and some a bit smaller fish. All the best! Tomek”
Our client wrote to us:
„Tomek took care of us without the slightest complaint. Since our arrival, he took us along the way, fed, watered, cared for the quarters. During swimming and fishing he was at our disposal all the time. Even he urged fish, as he could, but the laws of nature can not jump. Every day he organized very good lunch at one of the beautiful islands. Served with good advice, not only in fishing issues – for example, thanks to him we had the best oysters of the world! Tom also helped us when we were fishing alone. We are pleased with the expedition. A caught some nice pikes, visited beautiful places, Irish pubs and the charms of nature … Perhaps one day we will return there. Yours sincerely. Arthur”
WELCOME to our Irish fishery!
(12.05.2010)