Oto kilka słów od naszego Gościa, które dostaliśmy po jednej z ostatnich wypraw na szczupaki z Żarnowca. Dziękujemy za miłe słowa!
„Czas na kilka słów o szczupakowej wyprawie na jezioro Żarnowieckie w dniu 29 lipca. Zgodnie z zapowiedzią, zaopiekował się nami przewodnik, pan Andrzej Wizner. Wczesnym rankiem wsiedlismy do łodzi z silnikiem, dość wygodnej dla trzech wędkarzy. Pomieścił się cały sprzet spinningowy i było dużo miejsca do wygodnego i bezpiecznego rzucania przeróżnymi wabikami. Odwiedzaliśmy jedno po drugim miejsca znane naszemu gospodarzowi jako zasobne w drapieżniki.
Już pierwsze rzuty pozwoliły na kontakt z rybą, co upewniło nas że jezioro żyje i będą emocje. Na Żarnowcu można wypróbować wszystkie techniki spinningowe, ale najskuteczniejszą okazał się jerk. Już w zasadzie po godzinie łowienia mieliśmy po ładnym szczupaku, przy kilku braniach nie zaciętych. Prawdziwych emocji dostarczył nam p. Andrzej zacinajac z odległości pięknego metrowca. Nam, nowicjuszom na tym akwenie udało się zwabić m.in. niezłą 70-tkę. Pan Andrzej chętnie dzielił się swoim doświadczeniem w doborze i sposobie prowadzenia jerków.
Jak wspomniałem, brania były liczne i agresywne, czasem do aktywności prowokował podmuch wiatru i falka, innym razem słońce wychodzące lub chowające się za chmury. Do świetnej organizacji dostosowała się pogoda, deszcze i ołowiane chmurzyska omijały nas, a poranna mgiełka tworzyła dramatyczną scenerię. Majestatu dodał szybujacy w poszukiwaniu zdobyczy orzeł bielik.
Zasada „no kill” zapisana w regulaminie połowów wydaje się jak najbardziej słuszna. Jeżeli chcemy mieć emocje i łowić ryby na wędkę, musimy pozwolić im się rozmnażać i po prostu dać żyć. Dla emocji i obcowania z przyrodą, warto było odwiedzić jezioro Żarnowieckie. Pozdrawiam. Wojciech”
(08.08.2011)