W ostatnim czasie na naszej Wiśle dobrze brały sandacze i szczupaki. W jeden z weekendów gościliśmy kolejną osobę na naszych wiślanych rewirach. Pogoda nie była najlepsza, ale wyniki były dobre. Oto co napisał nasz przewodnik Mateusz:
„Nad wodą stawiliśmy się z moim Gościem Arturem bardzo wcześnie. Szybko rozłożyliśmy ponton i ruszyliśmy na miejscówki. Już na pierwszej przykosie, zaliczyliśmy delikatne brania sandaczy. Po kilku przestawieniach pontonu, udało nam się idealnie ustawić na odpowiedniej głębokości. Brań było dużo, ale bardzo delikatne. Kilka sandaczy spadło podczas holu. Kilka udało się wyholować. W tym jeden wspaniały okaz, piękny Wiślany sandacz! Złapałem też ładnego grudniowego szczupaka, który bardzo dzielnie walczył. Wszystkie rybki oczywiście wróciły szybko do wody. Zapraszamy jeszcze na ostatnie grudniowe łowy na Wiśle. Pozdrawiam. Mateusz Kalkowski.”
Oczywiście otrzymaliśmy rekomendację od naszego Gościa:
„Główny krąg moich wędkarskich zainteresowań to rzeki, a że Wisła jest najbliżej wybrałem właśnie tę rzekę. Moim przewodnikiem był Mateusz Kalkowski – fajny człowiek i świetny wędkarz, co szybko udało mi się zaobserwować – ten koleś naprawdę wie jak łowić ryby i je łowi – polecam!!! Mateusz zabrał mnie na odcinek Wisły w okolicach Warszawy, na tzw. zimowisko gdzie gromadzą się ryby, również drapieżniki. I faktycznie białorybu było wbród, a i drapieżników też nie mało, o czym szybko się przekonaliśmy. Mi nie udało się wyholować żadnej ryby (miałem kilka brań i dwa spięte sandacze). Mój przewodnik po kilku niedużych sandaczach i przyzwoitym szczupaku ponad 70 cm, dał przyjemny popis w postaci niesamowicie krępego i dużego sandacza o długości 80 cm. Przyznam, że pierwszy raz widziałem hol, podbieranie tak dużego sandacza i widok był bardzo ekscytujący. Polecam i pozdrawiam. Artur.”
Oczywiście załączamy kilka zdjęć z wyprawy.
(10.12.2009)