Kolejna wyprawa grupowa za nami. Tym razem znowu gościliśmy wędkarzy na podwarszawskiej Wiśle. Wyprawa odbyła się w dniach 03-04.07.2010 i była to wyprawa, którą niestety przekładaliśmy dwa razy ze względu na powodziowy stan wody na Wiśle. Członkami lipcowej wyprawy było czterech wędkarzy – Robert, Paweł, Janusz i Mariusz. Wędkarze byli pod opieką przewodników Sebastiana i Mateusza Kalkowskich.
Oczywiście wypłynęliśmy dwiema łodziami i udaliśmy się w dół Wisły od Warszawy. Kilka słów o samej wyprawie. Wyprawa trwała dwa dni – sobota i niedziela. Trafiliśmy istnie „nuklearną” pogodę z temperaturą około 30 stopni. Praktycznie zerowy wiatr, z niewielkimi podmuchami co kilka godzin. Pogodowym plusem było wysokie ciśnienie, które miało zacząć spadać w ciągu dnia w sobotę, aż do popołudnia w niedzielę.
Celem naszej dwudniowej wyprawy były wiślane bolenie, a przy okazji oczywiście klenie i jazie. Kolejnym celem wyprawy były także brzany łowione na spinning. Jednak cały czas dość wysoka woda nie pozwalała jeszcze na skuteczne dobranie się do tego gatunku. W planach było także zapolowanie nocą na suma. Łącznie przepłynęliśmy około 30 kilku kilometrów rzeki. Nasi Goście mieli okazję zobaczyć i poznać wiele rodzajów wiślanych miejscówek, na różne gatunki ryb. Łowiliśmy zarówno na kamienistych przelewach, na główkach, na dzikich wiślanych rafach, na przykosach, w dzikich rynnach i przy opaskach. W każdym z łowisk szukaliśmy specyficznych gatunków ryb, występujących w danych miejscówkach. Oczywiście próbowaliśmy skusić brzany do brania na spinning, szukaliśmy rafowych kleni i jazi oraz obławialiśmy boleniowe miejscówki. Pomimo naprawdę dużego upału, udało nam się świetnie połowić. Szczególnie boleni, których złowiliśmy aż 22 sztuki! Najczęściej były to ryby w przedziale 55-65 cm, ale trafiło się kilka większych sztuk około i powyżej 70 centymetrów. Rodzynkiem okazał się boleń w wielkości 75 centymetrów, którego złowił nasz Gość Mariusz. Bolenie brały słabiej w sobotę, a zdecydowanie lepiej w niedzielę. Na jednym z najlepszych miejsc złowiliśmy aż 13 boleni podczas jednego napłynięcia łodzią! Nasi Goście nie mieli czasu na nudę i starannie obławiali kolejne miejscówki. Na kolejnych miejscówkach dzieliliśmy się swoim doświadczeniem z naszymi Gośćmi, opowiadaliśmy ciekawe historie związane z danymi miejscówkami, opowiadaliśmy o złowionych rybach i o technikach ich połowu.
Dla nas przewodników najważniejsze jest zadowolenie naszych Klientów i oczywiście to, że mogliśmy podzielić się naszą wiedzą z mniej doświadczonymi kolegami. O zadowoleniu naszych Klientów świadczą rekomendacje, które dostaliśmy od nich po wiślanej wyprawie. Poniżej treść jednego z maili jakie dostaliśmy:
“Emocje wyjazdowe już opadły, więc dwa słowa komentarza do naszej weekendowej wyprawy. Jestem z niej bardzo zadowolony. Pięć boleni, które udało mi się złowić, to jak na moje nieduże doświadczenie spiningowe naprawde dobry wynik. Trochę żałuję, że nie udało się nam połowić innych gatunków, ale widać nie można mieć wszystkiego na jednym wyjeździe 🙂 Za to bolenie dostarczyły mi rewelacyjnych wrażeń i olbrzymiej wędkarskiej satysfakcji! Cenna była dla mnie również możliwość obserwacji przewodników – głównie Mateusza – „przy pracy”. Może nie mam wielu punktów odniesienia w tej materii, ale zaimponował mi umiejętnością wyszukiwania „rapowych” miejscówek i skutecznością ich obłwaiania. Mam wrażenie, że dzieki obserwacji jego techniki, udało mi się w czasie tego wyjazdu poprawić własny warsztat. Muszę też przyznać, że pod koniec pierwszego dnia wędkowania miałem swój moment zwątpienia, czy uda mi sie złowić coś więcej, niż jedną rapę, którą miałem wtedy na koncie, ale udało się to przełamać i niedziela przyniosła kolejne sztuki, do tego znacznie już większe. Dzięki Panowie! To była dla mnie wielka przyjemność!! Pozdrawiam, Robert.”
Poniżej kilka zdjęć z naszej wspólnej wyprawy.
Grupa w komplecie.
Wiślane klimaty.
Obozowisko.
Na miejscówce.
Boleniowe łowy.
Hole ryb.
Podbieranie ryb.
Bolenie.
Dublet boleni (ryby złowione w tym samym momencie).
Bolenie łowiliśmy także wieczorem i nocą.
Ryba wyprawy – boleń 75 cm i szczęśliwy Mariusz.
Złów i wypuść. To nasza podstawowa idea!
Korzystając z okazji chciałbym podziękować naszym wszystkim Gościom za wspólną wyprawę. Było naprawdę miło Was ugościć! Oczywiście zapraszamy na kolejne wyprawy wędkarskie z naszymi przewodnikami.
Sebastian “rognis_oko” Kalkowski ‘2010
Zdjęcia: Mateusz Kalkowski, Sebastian Kalkowski